Złoty Wiek SF 2 Harry Harrison 6,5
ocenił(a) na 72 lata temu Drugi tom opowiadań klasyków amerykańskiej literatury fantastyczno-naukowej pozostawia po sobie dużo lepsze wrażenie. Owszem, jest kilka opowiadań, które średnio mi się podobały lub nawet pozostawiły mnie obojętnym, ale za są tu cztery perełki - plus dwa sympatyczne "shorty" Frederica Browna (w tym "Eksperyment", bo uwielbiam motyw podróży w czasie w popkulturze a tu Brown opowiada swoisty "dowcip" o niebezpieczeństwach paradoksu temporalnego) - które sprawiły, że tom drugi "Złotego wieku SF" oceniam o dwa oczka wyżej od pierwszej antologii z tego cyklu.
A więc szczególnie do gustu przypadły mi tym razem teksty...
-...Murraya Leinstera "Szalona planeta" - powstała w 1920 (!) roku wizja świata około 30 tysięcy lat po apokalipsie, w którym dominującymi gatunkami są rozrosłe do olbrzymich rozmiarów owady i pajęczaki, w której potomek ludzi dotkniętych regresją ewolucyjną, młody mężczyzna przebywa swoistą odyseję i próbuje przetrwać w tym wyjątkowo niekorzystnym środowisku. Historia lekko w nurcie fantasy, nie zestarzała się ani trochę, klimat jest gęsty, natężenie obrzydlistwa i makabryczności podsyca atmosferę ciągłego zagrożenia... Rzecz zdecydowanie nie dla tych, którzy boją się, bądź brzydzą owadami.
-..."Odyseja Marsjańska", debiutancka historia Stanleya G. Weinbauma z 1934 roku - ponownie o spotkaniu z przedstawicielem obcej cywilizacji, rozumnej rasy zamieszkującej - oczywiście - Marsa, z motywem, który później wielokrotnie, acz stosunkowo rzadko w "złotym okresie", pojawiał się w literaturze i kinie science-fiction. Człowieka i Marsjanina, mimo wielu różnic i przy szczątkowej komunikacji, zaczyna łączyć uczucie, które z braku adekwatnych określeń, można nazwać przyjaźnią, i razem muszą stawić czoła większemu zagrożeniu. Ostatnio podobny motyw, w podobnym stylu, zastosował popularny obecnie Andy Weir w "Projekcie: Hail Mary"...
"...Największy szczęściarz w Denv" Cyrila M. Kornblutha to opowieść o świecie przyszłości - a konkretnie o futurystycznych Stanach Zjednoczonych, targanych konfliktem przypominającym wojnę domową. Brak tu miejsca na grę fair play a pragnienie zaszczytów, dobrobytu i ciągłego wspinania się wzwyż drabiny społecznej prowadzi do gier i szachrajstw również pomiędzy członkami tych samych stronnictw. Opowiadanie, którego główny bohater gra na wiele frontów, maskując zręcznie jeden podstęp innym a ten kolejnym...
-...i najlepsze, które o ile pamiętam, kiedyś już czytałem, czyli
"Tunel pod światem" Frederika Pohla, w którym spotykają się motywy znane z "Matriksa", "Truman Show" i wielu innych dzieł, w których bohater nagle odkrywa, że coś nie tak jest z rzeczywistością, w której żyje i w sumie to nawet nie jest ona tak rzeczywista, jakby się mogło wydawać. Nie trzeba dodawać, że wiele wątków i pomysłów, w tym opowiadaniu pojawiło się dużo wcześniej (czyli w roku 1955),niż w kultowych dziełach popkultury (wyżej wymienionych i tych, które by nie spoilować, pominąłem) które rozpropagowały je współcześnie... A dodatkowo, Pohl serwuje nie jeden, nie dwa, ale trzy solidne twisty, z których końcowy uważam wręcz za wybitny.
Tak więc, z lektury tego zbiorku jestem zdecydowanie bardziej ukontentowany niż z otwierającego serię tomu pierwszego i zachęcony tym, biorę się za wolumin trzeci "Złotego wieku SF".